poniedziałek, 28 lutego 2011

wspomnienie soboty

Może to lekka przesada, żeby tyle razy świętować ćwierćwiecze, no ale w końcu zdarza się ono tylko raz w życiu (a poza tym ciężko zebrać wszystkich w jednym terminie), dlatego też w sobotę bawiliśmy się urodzinowo po raz drugi (i myślę, że już ostatni:).

A menu z tej okazji inne, no bo przecież bez sensu piec to samo dwa razy pod rząd. Tym razem na stole królowały muffiny, również w dwóch wersjach: słodkiej i wytrawnej.

Po pierwsze: muffinki z fetą i suszonymi pomidorami. Przepis stąd: http://pannakota.pl/2008/03/19/muffinki-z-feta-i-suszonymi-pomidorami/ .


A po drugie: muffinki marchewkowe. Przepis tu: http://oliwka.przepisy.net/muffiny-marchewkowe/ . U mnie zamiast lukru odrobina czekolady na wierzchu, a w środku dodatkowo orzechy włoskie.


Wyszły bardzo fajne, wilgotne i aromatyczne. A poza tym w obu wersjach zwykłą mąkę połączyłam z orkiszową pełnoziarnistą (proporcje pół na pół) i naprawdę polecam taki mix :)

Tyle na dziś, bo po długim weekendzie trzeba się w końcu wziąć do roboty... Miłego i smacznego!

niedziela, 27 lutego 2011

obiad pt. 'wszystko co znajdziesz w lodówce'

Ciężki poranek. I odwieczny problem dnia-po-imprezie: w lodówce pustki, do sklepu daleko, co robić?!
W takich chwilach najlepiej pozbierać wszystkie resztki i improwizować. Oto co dziś znalazłyśmy: resztę makaronu z wczoraj, mięso, pomidory, ostatni plaster sera i tajemny składnik - sos imbirowy sprezentowany wczoraj z okazji poprawin urodzin. Całkiem niezły wynik poszukiwań.

No i proszę, powstała smakowita zapiekanka z nutą imbirową ;)


I przepis, będący efektem pomysłowości inicjatorek ;)

* 200 g spaghetti lub każdego innego makaronu
* 150 g mięsa mielonego indyczego
* 2 pomidory
* 1 mała cebula
* 1 ząbek czosnku
* kilka czarnych oliwek
* plaster sera gouda
* kilka kropli sosu imbirowego
* sól, pieprz, chili
* kilka listków bazylii
* odrobina oliwy

Na patelnię wrzucić cebulę, po chwili dodać mięso. Smażyć aż się zarumieni, po czym dodać pokrojone w kostkę pomidory, oliwki i posiekany ząbek czosnku. Dodać sos imbirowy i przyprawić. Następnie zapiec całość (makaron i sos) w naczyniu żaroodpornym, położyć na wierzch ser. Po ok. 15 minutach gotowe.

Obiad z głowy. Tylko co z kolacją? Wyjście z domu chyba będzie nieuniknione...

A dzisiejsza poranna kawa smaczniejsza niż zwykle :)



sobota, 26 lutego 2011

moja i Zosi improwizacja

Dziś wspólne gotowanie, zanim zaczniemy się robić na bóstwa i przygotowywać do wieczoru ;)

A obiad iście królewski. Krewetki. Spaghetti. Białe wino.


Spaghetti z krewetkami, pomidorami i białym winem (porcja dla dwóch osób):

* 250 g krewetek tygrysich
* 200 g spaghetti pełnoziarnistego
* 3 pomidory
* pół cytryny
* 1 ząbek czosnku
* 2 łyżki oliwy
* sól, pieprz, chili
* kieliszek białego wina półwytrawnego


Na patelnię z łyżką oliwy wrzucić posiekany czosnek. Po chwili przełożyć czosnek do miski z posiekanymi w kostkę pomidorami (bez skórek), a na patelnię wrzucić krewetki. Podlać oliwą, smażyć przez chwilę, dodając wyciśnięty sok z cytryny. Następnie dodać skórkę z cytryny startą na tarce. Całość smażyć, a po chwili wlać kieliszek białego wina. Gdy wino odparuje, dodać pokrojone pomidory z czosnkiem. Doprawić wedle uznania. Dusić przez chwilę, po czym do całości dodać makaron i wymieszać. Gotowe.

Miłe połączenie kwaskowego smaku, aromatu białego wina i pomidorów.
A idealne popołudnie będzie miało swój dalszy ciąg podczas idealnego wieczoru :)

środa, 23 lutego 2011

raz dwa trzy pizza

I znów będzie orkisz. Bo wypieki z mąki orkiszowej wychodzą smaczne, no a przy tym jest o wiele zdrowiej.
Dziś błyskawiczna pizza, inspirowana przepisem z programu "Rewolucja na talerzu". Moja w wersji wegetariańskiej (ostatnio jakoś w ogóle odstawiłam mięso i dobrze mi z tym;)), ale oczywiście dodatki można położyć wedle uznania.


Pizza z pomidorami i oliwkami

Ciasto:
* jedna szklanka mąki orkiszowej pełnoziarnistej
* 5 g drożdży suchych
* ok. 1/4 szklanki ciepłej wody
* 1 łyżka oliwy z oliwek
* sól

Sos:
* 3 łyżki koncentratu pomidorowego
* ok. 1/4 szklanki wody
* bazylia, oregano
* sól, pieprz

Dodatki:
* 1 pomidor
* 5 oliwek
* 2 plastry sera topionego gouda light


Drożdże rozrobić w ¼ szklanki ciepłej wody i odstawić na chwilę. Do miski przesiać mąkę, dodać sól, oliwę, rozrobione drożdże. W razie potrzeby dodać więcej wody. Ciasto wyrobić i odstawić do wyrośnięcia na 20 minut. Wyrośnięte ciasto rozwałkować na cienki placek, maksymalnie 2-3 minimetry. Rozgrzać piekarnik do maksymalnej temperatury (minimum 230*). Na rozgrzaną blachę kładziemy rozwałkowane ciasto, smarujemy je 3 łyżkami sosy pomidorowego, układamy pokrojonego w plastry pomidora, pokrojone oliwki i ser. Pieczemy aż się zrumienią brzegi, a ser rozpłynie. Można położyć świeżą bazylię i polać resztą sosu pomidorowego.





Smacznego! :-)

wtorek, 22 lutego 2011

bułeczki na spokojny sen

No tak, zaczął się nowy semestr i w natłoku obowiązków jedzenie zeszło na dalszy plan. Stąd moja ostatnia nieobecność. Bo zwyczajnie czasu brak na celebrację posiłków, czy wypróbowanie nowych przepisów. Zamiast tego - zjeść coś na szybko, w biegu. Nie lubię gdy tak jest i mam nadzieję, że wkrótce się z całym nowym planem uporam i wygospodaruję czas na kuchenne eksperymenty.


A póki co, szybkie bułeczki orkiszowe na spokojny sen (mi się przyda, Wam pewnie też:). Przepis podaję ze strony: http://www.tvnstyle.pl/news/3028/view .

Składniki:
3 szklanki mąki orkiszowej typ 1850
1 łyżeczka suchych drożdży
1 i ¼ szklanki ciepłego mleka
2 łyżki miodu
2 łyżeczki soli
2-3 łyżki oliwy
1 kubek fig, daktyli, moreli, śliwek

Pokroić owoce. Do miski wsypać mąkę, drożdże, sól, miód i owoce. Dolać szklankę mleka i wymieszać ciasto, a następnie wyrobić je  ręcznie, oceniając czy jeszcze trzeba dolać mleka. Dodać oliwę i ponownie wyrobić ciasto. Powinno być miękkie, elastyczne, nie klejące się do rąk. Przykryć miskę folią i odstawić w ciepłe miejsce na pół godziny. Potem podzielić ciasto na równe części i uformować bułeczki. Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do wypieków i odstawić na kolejne pół godziny. Piec przez pół godziny w 180ºC.


Bardzo fajne i zdrowe bułeczki. U mnie ze śliwką i żurawiną. Owoce nadają przyjemnego smaku, a całość nie za słodka (w składzie tylko 2 łyżki miodu!). Polecam i życzę spokojnej nocy :)


P.S. Bardzo dziękuję za wszystkie urodzinowe życzenia! Chociaż ćwiećwiecze to nie żarty, może nie powinnam się przyznawać, tylko obchodzić siódmą rocznicę osiemnastych urodzin ;)

niedziela, 20 lutego 2011

ćwierćwiecze

Dziś pourodzinowo. Ćwierćwiecze stuknęło, była okazja żeby się spotkać, poświętować i podjeść oczywiście.

Menu urodzinowe słodko-słone. Inspiracje nie pierwszy i nie ostatni pewnie raz ze strony http://mojewypieki.blox.pl/html , dodam że mojej ulubionej.

Najpierw było tak:


Te urocze maleństwa to muffinki z serem feta i czerwoną papryką. Przepis tu: http://mojewypieki.blox.pl/2007/09/Muffinki-z-serem-feta-i-czerwona-papryka.html
A w planach wersja z suszonymi pomidorami lub czymś równie fajnym :)

No i na deser kolorowe szaleństwo. Bo zawsze chciałam zrobić te ciasteczka. I muszę przyznać, że nie tylko miło się prezentują, ale oprócz tego dobrze smakują. A z podanych składników wychodzi ich naprawdę duużo. Jedyna uwaga: rozstawiajcie je na blaszce w dużych odległościach od siebie bo rosną na wszystkie strony jak szalone ;)
Przepis na ciasteczka z m&m tu: http://mojewypieki.blox.pl/2008/04/Ciastka-z-mms.html



A moja kuchnia wzbogaciła się o nowe sprzęty i inspiracje kulinarne z całego świata, które z pewnością będą się na blogu pojawiać. Urodziny są fajne ;)

piątek, 18 lutego 2011

czwartek, 17 lutego 2011

to może śniadanie?

Lubię omlety w różnych postaciach. Idealnie nadają się na śniadanie zamiast nudnej kanapki lub płatków z mlekiem. Dzisiejszy omlet to jeden z moich ulubionych, no bo przecież wiadomo, że kompozycja: pomidor, oliwki, bazylia zawsze się sprawdza :)



Omlet włoski (porcja dla jednej osoby)

* 2 jajka
* 1 nieduży pomidor
* kilka oliwek
* kilka listków bazylii
* sól, pieprz, chili do smaku

Jajka roztrzepać w misce, dodać przyprawy. Wylać na patelnię i położyć na wierzchu składniki (pokrojone w plastry pomidory, pokrojone oliwki i liście bazylii). Poczekać aż jajko się zetnie i przerzucić na drugą stronę. Po chwili gotowe.


I Ulica Sezamkowa, idealna o poranku:

środa, 16 lutego 2011

zupa idealna

Miała być zupa, no i jest. I to nie byle jaka. Jedna z moich ulubionych zup krem (uwielbiam tego kogoś, kto wynalazł blender!). Świetne połączenie smaku pomidorów i papryki ze świeżym tymiankiem i rozpuszczającym się serem bryndza. Pycha.



Liczę także na właściwości uzdrawiające tej zupy, bo czuję, że coś mnie bierze, a to bardzo niefortunny moment na chorowanie.

Przepis podaję, cytując ze strony http://www.tvnstyle.pl/news/3573/view .

Krem z pomidorów i papryki

½ kg pomidorów
3 czerwone papryki
2 gałązki tymianku
4 ząbki czosnku
1 mała cebula
½ l zimnej wody
odrobina oliwy do smażenia
50g prażonych pestek dyni
3 łyżki bryndzy
szczypta płatków chilli


Paprykę myjemy, przekrajamy na pół i układamy na wyłożonej folią aluminiową lub papierem formie do pieczenia. Pomidory kroimy w ćwiartki i wrzucamy do drugiej formy. Do pomidorów dodajemy niedobrane ząbki czosnku i połowę listków tymianku. Paprykę i pomidory wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 230 stopni na  30 minut. Paprykę na górze pomidory na dole. Skórka papryki po upieczeniu powinna być mocno przypieczona, wręcz czarna. Jeżeli po 30 minutach skórka nie będzie przypieczona, zostawiamy paprykę na kolejne kilka minut. Cebulę kroimy w kostkę i szklimy na odrobinie oliwy, zalewamy wodą. Upieczoną paprykę i czosnek obieramy ze skórki, dodajemy do bulionu razem z pieczonymi pomidorami. Doprawiamy płatkami chilli, solą, pieprzem i resztą listków tymianku. Podgrzewamy aż do zagotowania. Miksujemy. Pestki dyni prażymy. Zupę podajemy z uprażonymi pestkami i bryndzą. 



Naprawdę polecam. Robi się łatwo i szybko, a efekt świetny. Smakowo i kolorystycznie :)



wtorek, 15 lutego 2011

głupio

Dziś pomysłów i chęci na gotowanie brak. Bo czasem i tak się zdarza. Przytłacza ogrom nieprzeczytanych książek i rzeczy do zrobienia na już, zaraz.
Jutro się ogarnę. Jutro będzie zupa.
A dziś tylko ładne światło, szkoda było nie skorzystać.

poniedziałek, 14 lutego 2011

ciastka, które pojechały do Poznania

Katastrofa. Nie żeby było coś nie tak z tymi ciastkami, ale może niekoniecznie polecam je zawozić komuś, kto nie lubi czekolady ;) Mój błąd, naprawię w przyszłości.


A ciastka same w sobie? W porządku, choć nie wyszły mi tak ładne, jak autorce przepisu (przepis tu: http://mojewypieki.blox.pl/2009/07/Razowe-ciasteczka-z-platkami-owsianymi-i-czekolada.html).
Nie żebym się usprawiedliwiała, ale wydaje mi się, że to kwestia mąki. Kupiłam razową, jedyną jaka była w sklepie, która bardziej przypomina otręby, niż mąkę (chyba że każda mąka razowa tak ma, nie znam się, jeśli tak to niech mnie ktoś uświadomi).
W każdym razie ciasteczka wyszły bardzo ziarniste, nie wyrosły i trochę się przypalały po bokach. No ale w smaku ok (pod warunkiem, że się lubi czekoladę;), więc ogólnie polecam.
A w ogóle to weekend miałam nadzwyczaj udany, smakowo i nie tylko. Smaki weekendu - brokuł i deser tęczowy z baru mlecznego. Poznań rządzi! :)

piątek, 11 lutego 2011

brokuł po raz pierwszy

Brokuły znajdują się na topie moich ulubionych warzyw. Oczywiście najlepsze te świeże, ale mrożone też dają radę. Dziś proste, smaczne połączenie. Na bardziej wyrafinowane kompozycje czasu brak, bo dziś w planach mam jeszcze spakowanie walizki, pieczenie i czytanie "Ponowoczesności jako źródła cierpień" Baumana ;)



Sałatka brokułowa z fetą, oliwkami i migdałami


* 1 świeży brokuł lub opakowanie mrożonki
* 1 opakowanie fety odtłuszczonej
* kilka czarnych oliwek
* garść płatków migdałów
* mały jogurt naturalny
* 2 ząbki czosnku
* sól, pieprz

Brokuła zblanszować, ostudzić. Dodać pokrojoną w kawałeczki fetę i pokrojone oliwki. Polać sosem czosnkowym (jogurt, wyciśnięte ząbki czosnku, sól, pieprz), na wierzchu posypać uprażonymi migdałami (uprażonymi, czyli przyrumienionymi na patelni z odrobinką oliwy). Gotowe!

Dodam tylko, że moim zdaniem ta kompozycja z brokułem w roli głównej jest smaczna, ale nie najlepsza. Ta, którą lubię najbardziej, pojawi się wkrótce.

A przez weekend mnie nie ma, więc do poniedziałku! Miłego i smacznego!

czwartek, 10 lutego 2011

coś słodkiego. coś szybkiego.

Kiedy nagle pojawia się mały głód, polecam tzw. ciasteczka kryzysowe. Szybkie, zdrowe, przyjemnie chrupiące (a jeśli ktoś jest na diecie Dukana, wystarczy odpuścić sobie orzechy i też można zjeść).


Wiem, że nie wyglądają za bardzo, ale smakują naprawdę ok.

Szybkie ciasteczka czekoladowe

* 10 łyżek otrąb owsianych
* 4 łyżki jogurtu
* 1 jajko
* 4 łyżki kakao
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia
* 18 tabletek rozkruszonego słodzika
* 2 łyżki skrobii 
* 70 g mieszanki studenckiej

Wszystkie składniki wymieszać na jednolitą, gęstą masę. Formować małe krążki, kłaść na papierze lub folii aluminiowej i wstawić do piekarnika na 15-20 min. w temperaturze 180 stopni. I gotowe!


W sam raz do popołudniowej kawusi.

A z głośników:

środa, 9 lutego 2011

pochwała prostoty

Lubię proste połączenia smakowe. Kilka wyrazistych smaków, tak aby każdy z osobna był rozpoznawalny. Zbyt wiele składników może tę wyrazistość zagłuszyć. Dlatego dziś prosta kompozycja: makaron, tuńczyk, pomidor. I bazylia oczywiście.



Świderki z tuńczykiem i pomidorem (porcja dla dwóch osób)

* 200 g makaronu razowego pszennego
* puszka tuńczyka w zalewie własnej
* 1 duży pomidor
* 1 ząbek czosnku
* sól, pieprz, papryka
* kilka listków bazylii
* łyżka oliwy

Makaron ugotować. Na patelnię z odrobiną oliwy wrzucić odsączone kawałki tuńczyka, po chwili dołączyć pokrojonego na małe kawałki pomidora i posiekany ząbek czosnku. Chwilę podusić na patelni. Doprawić. Połączyć z makaronem i położyć na wierzch świeżą bazylię.

Proste i genialne. Smacznego :)


wtorek, 8 lutego 2011

der schwarze Obelisk

Wczorajszy spacer po Piotrkowskiej zaowocował dwoma skarbami przyniesionymi do domu. Do kuchni i nie tylko.


Pierwszy skarb - świeża bazylia (do Asiołka - jeśli to czytasz, to tak, przepraszam, Twoja bazylia padła, ale pozostała cudna doniczka:).
Drugi skarb - "Der schwarze Obelisk" Remarque'a w ramach odkrywania na nowo ukochanych książek, tym razem po niemiecku. Swoją drogą, zawsze kiedy przyniosę już upolowaną w antykwariacie książkę (pozdrowienia dla Myszy i Ludzi), przeglądam i wącham jej pożółkłe strony, to zastanawia mnie, jak długą drogę musiała ona przejść, żeby trafić do moich rąk.
Odnaleziony wczoraj "Czarny obelisk" został wydany w 1956 roku. Jego podróż z Berlina lat 50. do Łodzi roku 2011 musiała być fascynująca. Szkoda, że mogę sobie tylko wyobrażać kto i gdzie czytał go przede mną. Chociaż może to i lepiej. Bo w rzeczywistości podróż oprawionego w beż Remarque'a mogła być o wiele bardziej prozaiczna, niż mi się wydaje ;)

muffiny!

Dziś będzie kolorowo, słodko i dietetycznie.


Te muffinki znają wszyscy moi znajomi, chociaż receptura wciąż się zmienia, bo lubię dodawać nowe elementy.
Dzisiejsze muffiny opierają się na przepisie z diety proteinowej, ale zawierają też składniki w diecie niedozwolone, więc polecam raczej po Dukanie albo wszystkim tym, którzy po prostu lubią zjeść czasem zdrowszą wersję słodkości. Smakują naprawdę dobrze.

Muffiny otrębowe z żurawią i bakaliami (12 sztuk)


* 4 łyżki otrąb pszennych
* 4 łyżki otrąb owsianych
* 4 łyżki płatków owsianych błyskawicznych
* 4 jajka
* 4 łyżki jogurtu
* 2 czubate łyżki kakao
* 1 łyżeczka cynamonu
* 2 łyżeczki proszku do pieczenia
* 16 rozkruszonych tabletek słodzika
* 50 g żurawiny
* 50 g mieszanki studenckiej lub ulubionych bakalii

Wszystkie składniki oprócz jajek wymieszać. Jajka podzielić na żółtka i białka, żółtka dorzucić do reszty, a białka ubić na pianę i też dodać do masy. Wlać do foremek (ciasto będzie dość płynne), piec przez ok. 20 min. w temp. 180 stopni.
Smacznego!!


I jeszcze trochę muzycznej energii z rana:

poniedziałek, 7 lutego 2011

o małych przyjemnościach dnia codziennego

Kawa. Dla mnie to jeden z najpiękniejszych zapachów i smaków. I nie chodzi mi tu o konkretną kawę (dziś więc bez przepisu), ale o sam moment picia kawy, o celebrację chwili.


Mój zwyczajny dzień składa się z dwóch kaw (choć czasem jest ich więcej). Pierwsza to oczywiście kawa poranna. Uwielbiam ten moment, gdy jeszcze zaspany umysł dostaje silne bodźce w postaci roznoszącego się po kuchni aromatu. I nie mówię tu bynajmniej o rozpuszczalnym napoju kawopodobnym, ale o prawdziwej kawie (u mnie najczęściej duży kubek kawy z ekspresu ze sporą ilością spienionego mleka). A po chwili pierwszy łyk i powolne budzenie się do życia. Dzień rozpoczęty.


Ale ważniejsza jest ta druga, popołudniowa kawa. Lubię swoje małe rytuały i jednym z nich jest tenże właśnie. Godzina, dajmy na to, szesnasta. Poobiednie lenistwo. Czy może być coś przyjemniejszego, niż sięgnięcie po ulubioną książkę, włączenie odprężającego, jazzującego brzmienia i sączenie czarnego napoju (u mnie zazwyczaj małe, mocne espresso)? Chwilowe odłączenie się od świata. Przeniesienie się do innej, pachnącej kawą, czasoprzestrzeni. Magia dnia codziennego.

Nie można nie posłuchać tego:



Miłego dnia. Miłej kawy.

niedziela, 6 lutego 2011

mmm szpinak

Do szpinaku trzeba dorosnąć. Ja sama jako dziecko, jak to często bywa, szpinaku nie znosiłam, teraz natomiast uwielbiam pod każdą postacią.

Dziś na obiad zapiekane naleśniki ze szpinakiem. Dosyć dietetyczne, bo w naleśnikach skrobia kukurydziana zastępuje mąkę, można więc jeść śmiało w diecie Dukana (faza proteiny+warzywa).


Porcja dla dwóch osób (4 naleśniki):

Naleśniki
* 2 jajka
* 2 łyżki mazeiny (skrobii kukurydzianej)
* 2 łyżki jogurtu
* 1/4 szklanki mleka
* szczypta soli

Składniki mieszamy i smażymy po bożemu, jak typowe naleśniki :)

Farsz
* 200 g szpinaku (u mnie mrożony szpinak w kulkach)
* 1 jajko
* 1 lub 2 ząbki czosnku
* sól, pieprz, papryka

Na patelnię wrzucamy zamrożony szpinak, można podlać trochę wodą, wtedy szybciej się rozmrozi, później dodajemy posiekany w drobne kawałeczki czosnek, wbijamy jajko, doprawiamy.
Gotowy farsz zawijamy w naleśniki i na wierzchu kładziemy ser (u mnie ser topiony gouda light - dwa plasterki). Całość podpiekamy w temperaturze 180 stopni przez ok. 10-15 min. (aż ser się lekko zarumieni).


Smaczne i zdrowe. Polecam.

A jutro będzie o filmie i kawie.

szybkie śniadanko

A na śniadanie parówka. Ale muszę przyznać, że klasycznej parówki z wody nie lubię. Właściwie za każdym razem zamiast do garnka, wrzucam parówki do piekarnika. I znacznie bardziej mi tak smakują.
A dziś chipsy parówkowe (pomysł mojej siostry).


Porcja dla jednej osoby:
* 2 parówki (u mnie parówka z indyka i parówka z papryką)
* ulubiona przyprawa (u mnie przyprawa do pizzy i przyprawa do kurczaka)

Parówki kroimy w cieniutkie paseczki i kładziemy na blaszce wyłożonej folią aluminiową lub papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 10-15 min. w temperaturze 200 stopni.

Dobrze smakują same lub np. z sosem czosnkowym (jogurt, czosnek, sól, pieprz).

Smacznego!


A do posłuchania przy śniadaniu polecam nowy Stateless:


Wg mnie nawet lepszy od starego:)

sobota, 5 lutego 2011

na zimny dzień orientalna zupa krem

Takie dni jak dzisiaj aż się proszą o to, żeby zjeść coś kolorowego, dodającego energii swoim wyglądem oraz zawartością.

Na zimne popołudnia idealna jest marchewkowa zupa krem, na którą przepis znalazłam tu:

Receptura nie moja, więc po przepis odsyłam do kornika.
U mnie efekt przedstawiał się tak:


Jak widać na załączonym obrazku, zamiast grzanek dodałam uprażone pestki dyni.

I jeszcze parę słów. Smak zupy bardzo ciekawy, orientalny. To coś, czego nie jemy na co dzień. Kurkuma dodaje niesamowitego aromatu (kuminu niestety nie miałam), a jednak całość troszkę mdła i jak dla mnie jeden talerz to porcja wystarczająca.
Niemniej raz na jakiś czas bardzo polecam.


późne sobotnie śniadanie

Sobota. Poranek zmienił się nagle w południe. Trzeba zjeść śniadanie.
Pisałam wprawdzie, że na Dukanie już nie jestem, ale czasem, kiedy czuję się przejedzona, lubię sobie zrobić dzień proteinowy. I tak mam właśnie dziś, zwłaszcza że podczas ostatnich podróży i spotkań z przyjaciółmi pozwoliłam sobie na dużo za dużo (np. zapiekanka na krakowskim Kazimierzu w środku nocy), dlatego mały detoks się przyda.




Poniżej podaję mój, lekko zmodyfikowany, przepis:

Placuszki z serka homo

* 150 g serka homogenizowanego waniliowego
* 2 jajka
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia
* ok. 1/5 szklanki mazeiny (skrobii kukury
dzianej)
* szczypta soli
* 1 łyżeczka cynamonu

Składniki dokładnie wymieszać na jednolitą masę. Wlewać na rozgrzaną teflonową patelnię (bez tłuszczu). Gdy się zarumienią, przewracać na drugą stronę.
Propozycja podania: z serkiem homo lub jogurtem lub z czym kto chce :)

U mnie wyszła góra placuszków, cieniutkich, ale smacznych. Jeśli ktoś chce, żeby placki same w sobie były słodkie, można dodać pokruszony słodzik. Ja wolę dosłodzić serkiem lub jogurtem na wierzchu.

jedz.czytaj.oglądaj.słuchaj

Dzień dobry,
będzie to blog o jedzeniu, ale nie tylko.
Jedzenie może fascynować i zachwycać, podobnie jak dobra książka czy film. Takimi właśnie fascynacjami będę się z Wami dzielić.
A jeśli ma być o jedzeniu, to o jakim?
Głównie lekkim, zdrowym i smacznym oczywiście. Ale bez przesady. Czasem będzie też mniej zdrowo, bo w kuchni nie ma nic gorszego niż nuda.
Jako była 'dukanowiczka' wybieram najczęściej opcje niskokaloryczne, ale czasem, w towarzystwie kilku przyjaciół i kilku butelek, z chęcią raczę się tym, co słodkie i niezdrowe.

Jednym słowem, każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie.
Zapraszam więc w kulinarno-kulturalną (bo o muzyce, filmie i literaturze także tu będzie) podróż.