środa, 13 marca 2013

homemade peanut butter. omnomnom!

Ostatnio zostałam poproszona o wypróbowanie oleju od firmy Zielony Nurt. Jako że sama zazwyczaj wybieram produkty zdrowe i ekologiczne, to chętnie na tę propozycję przystałam.

Dostałam olej ze słonecznika - jak pisze producent: świeży, nieoczyszczony, niefiltrowany, tłoczony na zimno. Na pewno wykorzystam go do wielu sałatek, natomiast na pierwszy ogień poszło... masło orzechowe.


Aż sama się sobie dziwię, że robiłam je po raz pierwszy. Co prawda nie jem zbyt często masła orzechowego, ale czasami zdarzało mi się je kupować. Teraz już zawsze będę robić je sama, bo wykonanie jest szybkie i banalnie proste, a masło jest bardziej aromatyczne i ma świetną konsystencję. Poza tym można je zrobić wedle swoich preferencji - bardziej lub mniej słone, z nutą słodyczy, gładkie lub ziarniste.
No i takie własnej roboty jest tańsze, niż sklepowe.

Naprawdę polecam! Ale uwaga, nie można się powstrzymać od wyjadania ze słoiczka...


Masło orzechowe 

/przepis na mały słoiczek/

200 g orzeszków ziemnych (niesolonych)
3 łyżki oleju z pestek słonecznika Zielony Nurt
1 łyżka miodu
pół lub cała łyżeczka soli (w zależności od tego czy wolimy mniej czy bardziej słone)

Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i dość długo blendujemy (najpierw masa będzie zwarta, potem coraz bardziej gładka, trzeba wyczekać momentu, aż konsystencja będzie odpowiednia, ew. w trakcie można dolać jeszcze trochę oleju.


Olej słonecznikowy sprawdził się w tej propozycji, więc z czystym sumieniem polecam. Dobrze smakuje, a przy tym ma też walory zdrowotne - obniża poziom cholesterolu i wspomaga układ odpornościowy.
Należy jednak pamiętać o tym, żeby nie podgrzewać go do temperatury 100 stopni, więc to propozycja, która sprawdza się przede wszystkim w sałatkach. Natomiast gama produktów Zielony Nurt jest bardzo szeroka. Aby się z nimi zapoznać, zapraszam na stronę - link.

Przy zakupach w sklepie internetowym możecie wykorzystać ten kod: BL100060, a dostaniecie zniżkę w wysokości 5 zł (przy zakupie za min. 50 zł).

A na blogu niebawem zdrowa wersja szarlotki.
Trzeba sobie jakoś umilać tą niekończącą się zimę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz