I gdyby nie naciski z różnych stron, to pewnie porzuciłabym blogowanie, ale czego się nie robi dla przyjaciół ;)
Więc jestem z powrotem. Z nową energią i nowymi inspiracjami, zaczerpniętymi podczas ostatnich wizyt.
No właśnie... I tu dochodzę do sedna, bo trzeba Wam wiedzieć, że jest to wpis z dedykacją.
Majkę poznałam dzięki Tomaszowi, właściwie już podczas mojej wizyty w Poznaniu w okolicach lutego, ale dopiero teraz miałyśmy okazję pobyć ze sobą trochę dłużej, tak na spokojnie, a nie w biegu.
I będąc w Poznaniu za drugim razem, spędziłam sobotę i kawałek niedzieli właśnie w mieszkaniu Majki i Michała - mieszkaniu z pięknym widokiem, ogromnym balkonem i długowąsą Bajką. Zaprosili mnie do siebie, mimo że właściwie się nie znaliśmy i mimo że jedno łóżko już było zajęte przez innego gościa.
Wszystko, co bym tu napisała o Majce, byłoby tylko namiastką. Że jest ciepła i dowcipna, że uwielbia Włochy i robi przepyszne (!!) włoskie jedzenie, że mają razem z Michałem taki dom, z którego nie chce się wychodzić. Że można w tym domu spędzić cały dzień na balkonie, jedząc pizzę, jajecznicę z awokado, ciasto z rabarbarem i risotto (o którym za chwilę), popijać wino i bez końca rozmawiać o filmie i muzyce.
Mam nadzieję, że zobaczymy się niebawem, tym razem w Łodzi. A póki co podaję przepis na pyszne, żółte risotto, które jadłam w Poznaniu i które obiecałam sobie powtórzyć, jak tylko wrócę do domu.
RISOTTO MAJKI z kurczakiem i groszkiem
(dla 2 osób)
* 1 mała pierś z kurczaka
* 2 woreczki ryżu [u mnie ryż arborio do risotto]
* puszka groszku
* 2 ząbki czosnku
* pietruszka lub rukola (lepiej rukola!)
* 1 cebula
* sól, pieprz, curry, kurkuma
* 0,5l bulionu
Podsmażam pokrojone w kostkę mięso. Dorzucam cebulę i czosnek (pokrojone wedle uznania), chwilę smażę. Solę, pieprzę. Następnie wrzucam ryż i mieszam.
Po minucie zaczynam wlewać bulion, ale malutkie porcje, np 1/3 szklanki.
Musi być na małym ogniu. I co chwilę trzeba mieszać. Jak porcja wody zostanie wchłonięta przez ryż, dolewam kolejną. Jak się bulion skończy, można zalewać wodą. Trzeba próbować ryż, ale on dochodzi ok 20 minut, raczej nie krócej. Pod koniec zalewania wodą wrzuć groszek (pół puszki wystarczy), posiekaną pietruszkę lub porwaną rukolę (my dajemy w ilościach nieprzyzwoitych), no i posyp curry oraz kurkumą- ryż wtedy nabierze złocistego koloru.
Smacznego ;)
Wyszło pycha, więc polecam! A w lodówce czekają szparagi i rabarbar :) Znowu chce mi się gotować, więc jest szansa, że blog będzie żył ;)
Elajza, tęsknię ;* i dziękuję ;* połechtana majka.
OdpowiedzUsuńApetycznie wygląda! Kurkuma nie tylko nadaje koloru, ale jest też podobno zdrowa - dobra na wszystko :)
OdpowiedzUsuń