wtorek, 6 marca 2012

psie życie

No tak, ciężko napisać cokolwiek po tak długim czasie, kiedy wyszło się z rytmu blogowania. Na początek uspokajam wszystkich pytających w komentarzach: żyję i mam się dobrze ;) Ja po prostu nie mam we krwi systematyczności i szybko się nudzę. Dlatego nigdy nie obiecywałam regularnie uzupełnianego bloga. Niemniej jeśli ktokolwiek jeszcze tu zagląda, to bardzo mi miło.

To, że przez te parę miesięcy nie pisałam, nie znaczy oczywiście, że nie gotuję :) Chociaż faktycznie ostatnio brakowało mi w kuchni natchnienia. A kiedy już coś fajnego zrobiłam, ciężko było mi zmusić się do zrobienia ładnego zdjęcia (poza tym na nowym komputerze nie mam mojego ulubionego programu do obróbki zdjęć), przez co później byłam sama na siebie zła, że go nie zrobiłam i w efekcie nie było co wrzucać na bloga. Koło się zamyka ;)

No i jeszcze w ramach małego tłumaczenia się - rzecz ostatnia i najważniejsza. Dwa tygodnie po napisaniu ostatniej notki w moim mieszkaniu pojawił się nowy lokator. Wtedy miał 6 tygodni, dziś liczy sobie już ponad cztery miesiące. Ma na imię Fiodor, jest shar peiem i już zdążył stać się powszechną maskotką wszystkich tych, których znam i lubię ;) W tym miejscu musi pojawić się małe wyjaśnienie. To, że będzie Fiodor i że będzie shar pei, zostało postanowione już dawno. Po prostu od zawsze strasznie mi się te psy podobają, a że ogólnie jestem psiarą i dom bez zwierzęcia (zwłaszcza psa) wydaje mi się okropnie pusty, to wreszcie postanowiłam spełnić swoje marzenie :)


Jak pewnie nietrudno się domyślić, Fiodor jest stworzeniem dosyć absorbującym ;) Teraz może już nie aż tak bardzo, jak na początku, ale dla odmiany wreszcie przyszła wiosna, więc zaczyna się sezon spacerowy. Poza tym chodzimy regularnie do psiego przedszkola, a więc dzieje się ;)

Sami widzicie, że poza kuchnią jest sporo innych ciekawych rzeczy, dlatego właśnie dawno tu nie zaglądałam.

Ale może też w związku z nadchodzącą wiosną, znowu sobie pomyślałam, że gotowanie jest fajne i że czas wrócić do kuchni (nie obiecuję, że na długo).

Zacznę więc od zupy. No bo wiosna póki co nieśmiała i chociaż słoneczko ładnie świeci, to nadal jest dosyć zimno. Dlatego właśnie warto rozgrzać się pyszną (i piekielną!) zupą pomidorową z chili i pomarańczą (przepis autorstwa Natalii).


Zupa pomidorowa z chili i pomarańczą

Składniki:


* 5 świeżych pomidorów
* puszka pomidorów (kiedy pomidory są ładne i dojrzałe, można użyć tylko świeżych)
* łyżka stołowa koncentratu pomidorowego
* 1 cebula
* 1 ząbek czosnku
* 6 suszonych pomidorów
* 1,5 szklanki bulionu
* łyżka mąki
* 5 łyżek jogurtu naturalnego
* bazylia

i dwa elementy kluczowe:
* sambal oelek (co zrobić jak się nie ma sambal oelek... to jest pasta z chili, więc można ją zastąpić harissą, albo po prostu - samemu zmiksować chili podduszone wcześniej w szklance wody, łyżeczkę cukru, łyżeczkę octu, łyżeczkę soli i łyżeczkę oleju)
* pomarańcza

* ew. odrobina sosu rybnego lub sosu sojowego

Cebulę, czosnek i suszone pomidory (u mnie suszone pomidory bez żadnej zalewy, które na chwilę zalewam wrzątkiem, żeby zmiękły) podsmażyć. Do garnka wrzucić pocięte na ćwiartki świeże pomidory (wcześniej sparzone i obrane ze skórki). Do nich dorzucić podsmażone wcześniej składniki. Dolać 1,5 szklanki bulionu. To na mały ogień i gotujemy tak o, żeby bulgotało, po czym dorzucamy pomidory z puszki. Wszystko to niech się sobie gotuje, w międzyczasie dajemy 2 łyżeczki sambal oelek (jak ktoś lubi bardzo ostro - dwie, jeśli ostro - jedną;) i łyżkę koncentratu. To wszystko gotujemy do zabulgotania :P i miksujemy. Do zmiksowanej treści pomidorowej dolewamy wodę (według własnego uznania, w zależności czy zupa ma być gęstsza czy rzadsza - ja dodałam jeszcze szklankę wody) i wyciskamy pół pomarańczy. Gotujemy jeszcze raz.W międzyczasie dorzucamy bazylię. Czekamy aż przestygnie, dodajemy jogurt mieszając. Zupa gotowa. Ma fantastyczny ostrawy posmak (sambal oelek), przełamany słodką pomarańczą.



Ja podałam z makaronem pełnoziarnistym. Można też z grzankami lub np. z uprażonymi pestkami dyni. Naprawdę fantastyczne połączenie smaków, rozgrzewające i energetyczne!

Na koniec dodam jeszcze, że po tak długiej nieobecności przydałaby się oddzielna notka o filmach. Policzyłam, że od czasu ostatniego wpisu obejrzałam 73 filmy ;) (nie mówiąc o serialach, bo ostatnio właśnie bardziej serialowa jestem). W tym sporo oscarowych, w większości jednak rozczarowujących. Jest za to parę tytułów, które zrobiły na mnie wrażenie. Ale o tym może jutro.

6 komentarzy:

  1. Słodki!!!!A pomidorowa to mój top wśród innych zup:) Chętnie przetestuję z dodatkiem pomarańczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak miło, że wróciłaś do blogowania :) Zaglądałam, zaglądałam, nic i nic...a tu dziś taka niespodzianka, a już ponad miesiąc tutaj coś się dzieje widzę. Przede wszystkim witamy z moją Pumbą Fiodorka. Mopsy i shar peie mają wiele cech wspólnych :)
    Ty chyba gdzieś niedaleko mnie mieszkasz w Łodzi, więc może kiedyś spotkamy się na spacerze z naszymi psiakami?
    Zupa mnie urzekła, lubię takie smaki!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Fiodorek wita Pumbę! :) Chodzimy do psiego przedszkola, gdzie są dwa mopsiki. Ale przyznam, że trochę boją się Fiodora, może ze względu na różnice gabarytowe;) A poza tym on jest jeszcze trochę szalony, jak to szczeniak, więc małe pieski raczej przed nim uciekają. Ale wspólny spacer - jestem jak najbardziej za! Skoro mieszkacie niedaleko, to pewnie też często bywacie na Zdrowiu? Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A czy jeden z tych mopsów to Furora? Właścicielką jest też Ania. Niedawno razem z innymi osobami założyliśmy stowarzyszenie M-jak-Mops ;) My mieszkamy na Górnej okolice skrzyżowania Tuszyńska-Paderewskiego. Na Zdrowie jeździmy czasem w weekendy. Zapraszam na blog Pumby także, tak są relacje z naszych spacerów :)http://pumba.wlodarczyki.net/ Najbliżej mamy skwer Dubaniewicza ze skrawków zieleni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak tak, chodzimy do przedszkola razem z Furorą:) jaka ta Łódź mała ;) super zdjęcia na blogu! pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zaczniemy się spotykać teraz z Anią i jej mopsami, bo ma jeszcze Aferkę, to na pewno też dostaniesz zaproszenie :)

    OdpowiedzUsuń