czwartek, 8 marca 2012

orientalne eksperymenty. zupa tajska

Jako dziecko nie znosiłam zup. A że zawsze byłam uparta, to nawet nie było mowy o tym, żebym spróbowała i może się przekonała. Nie lubiłam z zasady i koniec. Od kiedy pamiętam, poznaję po zapachu, czy coś mi zasmakuje czy nie. Jeśli zapach mi się nie spodoba, to nawet nie spróbuję. Ot, takie małe dziwactwo ;) Do dziś została mi niechęć do większości tradycyjnych zup: ogórkowej, żurku, kapuśniaku itd. Za to jestem wielką fanką różnych odsłon zupy krem, uwielbiam też wszelkie eksperymenty z łączeniem odległych od siebie smaków.

Ostatnio bardzo zasmakowała mi zupa tajska, jaką serwują w łódzkim MG Eat. I stąd pojawiła się chęć, żeby zrobić sobie taką samą w domu. Muszę przyznać, że efekt jest niemal idealny! :)


Zupa tajska (połączenie różnych przepisów, które znalazłam w Internecie)

Składniki:

* szklanka bulionu
* 350 ml mleka kokosowego (jedna puszka)
* 2 pojedyncze filety z kurczaka
* kawałek (ok. 5 cm) świeżego imbiru
* 1 cebula
* 1 limonka
* pół łyżeczki sambal oelek (można dać więcej, jeśli ktoś lubi bardzo ostro)
* odrobina sosu sojowego
* curry, przyprawa do kurczaka
* oliwa
* (kolendra) - ja niestety nigdzie nie dostałam ani świeżej ani suszonej :(
* makaron penne pełnoziarnisty lub każdy inny, wedle uznania

Najpierw posypuję filety z kurczaka przyprawą do kurczaka i curry. Smażę w całości na patelni z łyżką oliwy pod przykryciem, dolewam trochę sosu sojowego. Gdy pierś jest już usmażona, zdejmuję ją z ognia, a na patelni szklę pokrojoną w kostkę cebulę.

Do gotującego się na małym ogniu bulionu dodaję podsmażoną cebulę i pokrojony w kostkę imbir, a także odrobinę startej skórki z limonki. Gotuję ok. 5 min, dorzucam podsmażoną i pokrojoną w kostkę pierś z kurczaka, znowu gotuję.

Następnie zdejmuję z ognia, wlewam mleko kokosowe, dodaję sambal oelek i sok z połówki limonki. Trzymam jeszcze trochę na małym ogniu i gotowe! Podaję z makaronem penne pełnoziarnistym.


Nie jest ona może zbyt fotogeniczna, ale uwierzcie mi - pycha! :) Idealne połączenie różnych smaków: ostrego imbiru, słodko-kwaśnej limonki, pikantnego sambal oelek i słodkiego mleka kokosowego.

Bym zapomniała, najlepszego dla wszystkich Pań! Ode mnie i od Fiodorka. Nie odmawiajcie sobie dziś niczego :)



3 komentarze:

  1. Jak ja lubie takie zupy! Podobna serwuja w pewnej sieciowie na Wyspach, czesto tam zachodze na pyszna, rozgrzewajaca, orientalna zupke. A we Fiodorze sie zakochalam, o. Boski jest!

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna morda! Bardzo jestem ciekawa tej rasy.
    Mam mleko kokosowe i od dłuższego czasu nie wiem co z nim zrobić, może taka zupka?

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam, dla mnie jedna z ulubionych zup ever:) A co do psiaków... Shar pei to fajna rasa, choć nie należy do najłatwiejszych w prowadzeniu. One mają skłonność do dominacji i są uparte;) Ale mam nadzieję, że przy odpowiedniej dawce treningów coś z niego wyrośnie ;) W każdym razie mały jest kochany i rośnie jak na drożdżach :)

    OdpowiedzUsuń