Ale po licznych namowach i dopytywaniach co z blogiem, postanowiłam wrócić. Może to też kwestia pogody, która zdecydowanie zachęca do siedzenia w domu i gotowania. No ale sami wiecie, że nie mogę obiecać, że wróciłam na długo ;) Dlatego nawet nie próbuję nic obiecywać, a wszystkich zainteresowanych zapraszam do mnie z powrotem, tymczasowo.
Dziś ciasteczka owsiane, idealne jako przekąska do czytania i oglądania filmów. Aa własnie! Sporo dobrych filmów ostatnio miałam okazję obejrzeć. Bo raz, że Cinergia, a dwa że zachciało mi się trochę ponadrabiać kinowe zaległości.
Na Cinergii przede wszystkim, ku mojej wielkiej radości, nowe kino niemieckie. Tu były zarówno rozczarowania (Fryzjerka), jak i bardzo pozytywne zaskoczenia (Obca, Lollipop Monster).
A poza Cinergią dwa filmy, które ostatnio poszerzyły grono moich ulubionych: Mapa dźwięków Tokio i Drive (Magda, dziękuję że poleciłaś:). Może napiszę o nich parę słów innym razem, dziś tylko gorąco polecam, bo naprawdę warto!
Ale wracając do kuchni... Uwielbiam wszelkie ciasteczka owsiane, te dzisiejsze zainspirowane są przepisem Marthy Stewart (u mnie przepis lekko zmodyfikowany).
Jabłkowe ciasteczka owsiane
* 4 łyżki rozpuszczonego masła
* pół szklanki brązowego cukru (szklanka to zdecydowanie za dużo)
* 1 jajko od szczęśliwej kury
* 1 zmiksowane na mus jabłko
* 1,5 szklanki płatków owsianych
* 1 szklanka mąki orkiszowej razowej (zamiast zwykłej białej)
* 1/4 szklanki mąki pszennej
* łyżeczka sody
* szczypta soli
* pół łyżeczki cynamonu
* ok. pół szklanki pestek dyni (w oryginale rodzynki)
Masło roztopiłam w rondelku i rozpuściłam w nim cukier. Dodałam jajko, wymieszałam. Następnie dodałam mus z jabłek i znów wymieszałam. Wsypałam płatki, mąkę, sodę, sól i cynamon. Całość wymieszałam, dosypując stopniowo pestki dyni.
Gotową masę nakładamy łyżką na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, zachowując odstępy. Pieczemy do uzyskania złocistego koloru - ok. 15 minut w temp. 180 stopni. Po wyjęciu z piekarnika studzimy na kratce.
Ciasteczka są pyszne, dosyć chrupkie, ale nie twarde. Pozostaje usiąść wygodnie z książką i się delektować! ;)
No jak dobrze, wróciłaś! Ja też jestem fanką owsianych! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń