W oryginalnym przepisie krem jest biały i z dodatkiem Irish Cream, u mnie mała modyfikacja, bo w szafce znalazłam resztkę barwnika, więc moje ciasto jest pod różową chmurką, jak na właścicielkę maila rozowe.chmurki przystało ;)
Bardzo czekoladowe ciasto z Guinnessem pod różową chmurką
Składniki na ciasto:
285g masła
315g cukru trzcinowego
260ml piwa Guinness
55g gorzkiej czekolady
70g gorzkiego kakao
3 jajka, średniej wielkości
115g jogurtu naturalnego
270g mąki pszennej
1 i 1/4 łyżeczki sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
duża szczypta soli
Składniki na krem:
250ml śmietanki kremówki
125g serka Philadelphia
kilka łyżek likieru Irish Cream (nie miałam, więc pominęłam)
cukier puder do smaku
(odrobina różowego barwnika spożywczego w żelu)
Przygotować tortownicę 22cm - posmarować masłem, dno wyłożyć papierem do pieczenia a boki oprószyć mąką. Do garnka o grubym dnie wsypać cukier, dodać masło i wlać piwo. Podgrzewać aż masło i cukier się rozpuszczą. Garnek ściągnąć z ognia, dodać przesiane kakao i posiekaną czekoladę - mieszać aż wszystkie składniki się połączą. Gładką masę odstawić do ostudzenia. W międzyczasie przesiać razem mąkę, sodę, proszek do pieczenia i sól. Jajka wbić do miseczki i roztrzepać widelcem, by białka połączyły się z żółtkami. Do ostudzonej masy czekoladowo-piwnej wlewać powoli jajka - miksować na wolnych obrotach miksera lub mieszać ręczną trzepaczką. Następnie dodać suche składniki i jogurt - wymieszać na gładką masę. Przelać do foremki i piec ok. 45-55 minut w 180st.C do suchego patyczka. Ostudzić na kuchennej kratce.
Przygotować krem. Śmietankę ubić z cukrem na sztywno. Dodać serek i likier i wymieszać na gładki krem. Schłodzić 10-15 minut, a następnie ozdobić ostudzone ciasto.
A na marginesie jeszcze parę słów o tym, co w tle zdjęć. Wreszcie przyszła długo oczekiwana, bo zamówiona dwa miesiące temu, kanapa. A tym samym poprzednia, mocno sfatygowana, która była ze mną od czasów dzieciństwa, poszła na zasłużoną emeryturę. Fiodor początkowo podchodził do nowego mebla mocno sceptycznie, pokazując mi chyba niezadowolenie, wynikające z zabrania jego ukochanej kanapy. Ale jak widać na zdjęciu nr 2, w końcu mu przypasowało. Co prawda miałam pomysł, żeby mu nie pozwalać i żeby spał w swoim łóżeczku, ale wiecie jak to jest ;) Poszliśmy na kompromis - jedna część, ta z kocem, będzie jego, reszta dla gości ;)
A tak przedstawia się nowa kanapa w całości:
I jeszcze słówko na temat zdjęcia nr 3 - w tle dopiero co napoczęta, kolejna książka z pakietu od mojej siostry - Niepocieszony Kazuo Ishiguro. Po Nie opuszczaj mnie jestem już jego fanką. Naprawdę świetna lektura, oryginalna "wspomnieniowa" narracja i ciężka, mroczna atmosfera. Na okładce pada określenie "antyutopia" i coś w tym jest. Niezwykły i niepokojący pomysł na fabułę, ale nie będę zdradzać tym, którzy jeszcze przed lekturą. Trochę szkoda, że zaczęłam od filmu, a nie na odwrót, niemniej polecam zarówno książkę, jak i ekranizację.
A po filmie Romanka w głowie zostaje piosenka...
Ciekawostka: zarówno piosenka, jak i wokalistka Judy Bridgewater to część fikcji Ishiguro. Piosenka odgrywa ważną rolę w fabule - Kathy H. słucha jej w samotności ze starej kasety magnetofonowej, stanowiącej część jej "kolekcji". To bardzo smutna scena i uważam za świetny pomysł zekranizowanie jej w takiej formie, z piosenką śpiewaną przez Jane Monheit. Jeśli ktoś nie zna książki Ishiguro, piosenka Never let me go mogłaby wydać mu się lekka i odprężająca. To niesamowite, jak cała historia zmienia (przynajmniej dla mnie) jej wydźwięk. Teraz za każdym razem brzmi ona w moich uszach bardzo, bardzo smutno. Głos fikcyjnej Judy Bridgewater wyraża cały żal i tęsknotę opisane przez Ishiguro.
Więcej na temat piosenki można przeczytać tu.
To tyle, bo się rozpisałam. Miłego początku tygodnia!
Ksiazke czytalam, film lezy na dysku i czeka na dogodny moment. Mowisz, ze warto?
OdpowiedzUsuńA na ciasto sie pisze. Jako zdeklarowany czekoholik nie moglabym sobie odmowic :)
ciemna strona mocy! co do filmu/książki -- czytałem fajny studencki esej o obu w zeszłym roku i chyba powinienem w końcu się zaznajomić chociaż z jedną z tych rzeczy.
OdpowiedzUsuń